elegia

 

brązowiała powoli
jej kark i kolana
były jak się wydaje sztywne od dzieciństwa
więc nie budziły podejrzeń


zmartwiłem się dopiero twardością języka
gdy przemówiła do mnie przypowieścią
a słowa jej były jak wzięte z cokołu


w dniach przedostatnich turyści z różnych stron i frakcji
przyjeżdżali by robić pamiątkowe zdjęcia
jak ze smokiem wawelskim lub dzwonem Zygmunta
i całowali ją w czoło na szczęście


potem obsiedli ją lekarze
i narzekali że biodro że płuco że noga
skąd mieli wiedzieć
że w organizmie latami zbiera się patyna


lewa ręka przyrosła do ramy chodzika
prawa ręka zastygła z wyciągniętym palcem
ręka wyrzut sumienia za całe zło świata
ręka bezsilna


tylko w jej oczach donoszę ze szczerą radością
do końca pozostała figlarna iskierka
i serce jej do końca pompowało krew

Michał Zapała