Bez tytułu

Być może kilku proroków i kilku terrorystów
umiało żyć zawsze na temat. Cała reszta
nie byłaby, jak myślę, dobrym przedmiotem wiersza.


Tu – dygresja donikąd,
wątek przerwany w połowie;
tam – całe strofy spisane żywcem od kogo innego.
I jeszcze, jak by nie patrzeć,
Zawsze ta sama puenta.


Dlatego poeci lubią kroić ludzi na kawałki.
Bezsilne dłonie Piłata,
usta Kleopatry,
ucho van Gogha,
zmarszczone czoło Sokratesa –
no, to już lepiej,
można pokusić się o jakiś morał.


Co do mnie
(jeśli w ogóle mam być pamiętany),
dajcie mi wielki kapelusz i rozpostarte ramiona,
tak, żeby mogły na mnie siadać ptaki.


Exegi grzęda.

Michał Zapała